• Wspomnienia absolwentów

        •  

          Kiedy dotarła do mnie informacja o 20-leciu „czwórki”, w pierwszej chwili wydało mi się niewiarygodne, że upłynęło już 20 lat. A przecież pamiętam jak dziś…

          Pamiętam, jak przyjaciółka z klasy oznajmiła mi, że po wakacjach przenosi się do nowopowstałej szkoły. Było oczywiste, że również ja się tam wybiorę. Przypominam sobie wymieniane między nami wakacyjne listy, w których dzieliłyśmy się oczekiwaniami, nadziejami, marzeniami dotyczącymi nowej podstawówki. W końcu, pierwszy dzień w „czwórce” – rozpoczęcie piątej klasy: nowi nauczyciele, nowe koleżanki i nowi koledzy, nowe sale lekcyjne, nowe plany, nowe wyzwania…

          Z tamtych lat, pomiędzy moją piątą a ósmą klasą, pozostał mi w pamięci niejeden epizod, a także zachowałam wspomnienie osób, które były dla mnie ważne na tamtym etapie mojego życia. Na przykład Pani z matematyki, która otaczała nas swoimi skrzydłami, jak matka swoje pisklaki – takie właśnie wspomnienie mi pozostało: troski nieomal matczynej, życzliwości, dobroci i cierpliwości anielskiej (a także słynne powiedzenie naszej Matematyczki: „Pamiętaj, Anielo, nie dziel przez zero”:-). Jakże mogłabym też nie pamiętać o mojej Pani z języka polskiego, a zarazem Wychowawczyni? O jej niezmordowanej pracy nad kształtem naszych wypowiedzi pisemnych i ustnych, o jej owocnych staraniach, by rozbudzić w nas zamiłowanie do literatury, wreszcie o kółku literackim, na którym redagowałyśmy z koleżankami gazetkę szkolną. Zapadły mi też w pamięci popołudnia spędzone w domu Pani Wychowawczyni na pełnych entuzjazmu przygotowaniach do olimpiady polonistycznej, uwieńczonych naszymi sukcesami. Muszę przyznać, że dzięki naszej Polonistce w szkole podstawowej opanowałam zasady gramatyki języka polskiego, co ułatwiło mi pobyt w liceum i co ułatwia mi życie aż do dzisiejszego dnia:-). Nasza Wychowawczyni wprowadziła nas nie tylko w tajniki polszczyzny, ale także w urok pracy sumiennej i optymistycznej, nauczyła nas stawiać sobie ambitne cele i do nich dążyć, dodawała nam odwagi, motywacji, rozmachu. Pamiętam do dziś, jak zwracała nam uwagę, by uczyć się nie „efektownie”, ale „efektywnie”, a lekcje języka polskiego były barwne i pełne ideałów. Wspominam też ciekawe lekcje biologii, pomysłowe doświadczenia, pracę z mikroskopem, a przede wszystkim wyjątkową osobowość Pani z biologii. Wyczuwaliśmy chyba wszyscy bijące od jej osoby ciepło i łagodność. Pamiętam, jak nam tego było brak, kiedy Pani poszła na urlop macierzyński. Ale kiedyś zauważyliśmy ją pod szkołą z wózkiem, wtedy pobiegłyśmy z dziewczynami zajrzeć do wózka, zachwycać się dzidziusiem i cieszyć się razem z Panią. Na biologii praca była także sumienna, a moje koleżanki, utalentowane przyrodniczo, szczęściary, brały nawet udział pod okiem Pani w olimpiadach biologicznych, zresztą ze wspaniałymi wynikami. Dla mnie osobiście natomiast ważnym okazał się pewien mały epizod z lekcji biologii. Otóż pewnego dnia Pani oddawała nam klasówki. Nie poszło mi wtedy najgorzej, choć były prace wyżej punktowane i te zostały najpierw wyróżnione. Ale oto niespodzianka: Pani wyróżnia moją pracę spośród wszystkich ze względu na staranność, przejrzystość i estetykę. Nie wiem, co się wtedy we mnie zadziało, ale od tamtego momentu do teraz zawsze staram się wykonywać moje zadania starannie, przejrzyście i estetycznie. Niby nic, dostrzeżenie jednej pozytywnej cechy, taki mały gest, który jednak w dziecku, jakim wówczas byłam, spowodował skutek o dużo większym wymiarze.

          Oto garść wspomnień. Należałoby je tutaj przerwać, gdyż jak widać, z każdym kolejnym nauczycielem wiąże się ich coraz więcej, a nauczycieli miałam przecież wielu, więc mogłaby powstać cała książka!:-) Z całą pewnością wspomnienia ze szkoły podstawowej są dla mnie bardzo cenne, być może dlatego, że sama jestem teraz nauczycielką. Dobrze jest pamiętać, co się przeżywało, będąc dzieckiem – pomaga mi to obecnie lepiej rozumieć dziecięcy świat. Również przykład moich nauczycieli jest mi pomocny w pracy wychowawczej z dziećmi i z młodzieżą: w pielęgnowaniu dobra ukrytego w każdym dziecku,  uwrażliwianiu na prawdziwe wartości, ukazywaniu właściwych kierunków, odkrywaniui rozwijaniu talentów, otwieraniu na drugiego człowieka oraz kształtowaniu zdrowych sumień i charakterów. Tego wszystkiego doświadczyłam w SP nr 4 i za to zachowuję wdzięczność w sercu wobec wszystkich poznanych w „czwórce” Nauczycieli i Przyjaciół.

                                                                                            Judyta Duda (Zimroz),absolwentka Szkoły Podstawowej, obecnie nauczycielka

           


           

          Dwadzieścia lat po... na myśl przychodzi mi wile określeń i tylko jeden prefiks: ?NAJ?; bynajmniej nie w znaczeniu pejoratywnym. Ale i wtedy, gdy przekraczałam pachnące farbą progi, co dnia od dzwonka do dzwonka utwierdzałam się w przekonaniu, że uczęszczam do naj-Szkoły. Najnowszej, najbarwniejszej, z najdziwniejszym holem, najlepiej wyposażonej.

          Z najambitniejszą Dyrektorką, najlepszym (wyselekcjonowanym) Gronem Pedagogicznym. Trafiłam w ręce najbardziej twórczej i najbardziej wymagającej Polonistki do najzdolniejszej klasy. Uczyli mnie: najwspanialsza Matematyczka, najzabawniejszy Historyk, najcierpliwsza ........ najtroskliwsza..... W takim gronie i w takiej szkole nie mogłam być tylko uczniem. Musiałam być naj-uczniem. Presja była ogromna. Dążenie ku? naj? okupione irytacją, łzami, buntem i zmaganiami. Chwile triumfu, dumy i radości osładzały mój uczniowski żywot. Po latach wiem, że warto było... I już nie mam pretensji, że ?czwórka? musiała być szkołą na ? szóstkę?. I taką była!

           

          Ewelina Łozowska , absolwentka, nauczycielka i dyrektorka szkoły w Chinach

           


           

          Wspomnienie o Gimnazjum nr 4 im. Jana Pawła II w Lubinie

           

                            Do Gimnazjum nr 4 uczęszczałam w latach 2003-2006 i muszę przyznać, że wracam myślami do tego okresu częściej niż do lat szkoły średniej. Nasze gimnazjum było bowiem miejscem na tle innych szkół wyjątkowym – stwarzającym możliwości, lecz nienarzucającym wyborów; wskazującym drogę rozwoju, lecz niewtłaczającym w mechanizm wyścigu tą ścieżką; promującym nie tylko sukces naukowy i obcowanie z kulturą, ale i inne wartości, częstokroć od sukcesu ważniejsze w dalszym życiu. Gimnazjum nr 4 nie tylko wyposażyło nas w bogatą wiedzę – po jej stanie na początku liceum bez trudu można było określić, kto kończył czwórkę – ale także pozwalało żyć pełnią życia i zawiązać wieloletnie przyjaźnie, co chyba wcale nie jest we współczesnej szkole oczywiste. Liczne zajęcia dodatkowe, bardzo dobrze rozwinięta i wspierana przez władze szkoły samorządność uczniowska (czego przykładem jest wybór patrona szkoła dokonany w drodze referendum), taneczne przerwy, które szczególnie ciepło wspominam, wsparcie dla Zespołu Piosenki i Tańca Gwarkowie, nauczyciele poświęcający nam swój prywatny czas, by rozwijać nasze pasje (szczególne podziękowania należą się pani Małgorzacie, która liczne wieczory spędzała ze swoimi zDolnymi Ślązakami i kształtowała nasze spojrzenie na świat) – to wszystko czyni Gimnazjum nr 4 czymś więcej niż szkołą, którą się ukończyło. Gimnazjum nr 4 to miejsce, które nas zdefiniowało i dobrze przygotowało do dalszych bojów o sukces i o siebie.

           

          Dorota Czerwińska, absolwentka, obecnie studentka IV roku prawa Uniwersytetu Wrocławskiego

           


           

          Do Szkoły Podstawowej nr 4  przyszedłem we wrześniu 1995 roku i  trafiłem do klasy 7A, której wychowawczynią była  p. Bogumiła. Równocześnie rozpocząłem treningi w drużynie piłki ręcznej SPR "Sparta" Lubin prowadzonej przez trenera p. Artura.

          Najmilej wspominam moment, kiedy kończąc swoją edukację w SP-4, zostałem uhonorowany tytułem Najlepszego Sportowca Roku i  osiągnąłem świadectwo z wyróżnieniem. Ogromna w tym zasługa mojej wychowawczyni i trenera, za co będę im wdzięczny do końca życia. Mimo sporego już upływu czasu od opuszczenia murów szkoły często wracam myślami do tamtego okresu, ponieważ przeżyłem tam wiele niezapomnianych momentów.

          Mariusz Jurkiewicz , absolwent, obecnie piłkarz ręczny, wielokrotny reprezentant Polski.

          W Polsce grał w „Zagłębiu” Lubin, w Hiszpanii występował w Ciudad Real. Obecnie w drużynie Atlético Madryt.

           


           

           Nazywam się Kamil Lis i mogę poszczycić się tym, iż jako uczeń klasy 2d, w 1993 roku rozpocząłem naukę w nowej szkole. Było to niezwykłe przeżycie.

              Nowe miejsce, z nowym ówcześnie podejściem do prowadzenia zajęć, jak i nową koncepcją kierowania szkołą, która odnoszę wrażenie do dziś ma swoje zastosowanie, zapisało się w mojej pamięci. Nowi koledzy oraz nauczyciele z ogromnym pokładem pozytywnej energii i ciekawymi, rozwijającymi pasje uczniów pomysłami też mają w niej swoje miejsce. Do dziś wspominam moją wychowawczynię, p. Beatę, i jej nowatorskie podejście do nauczania. Odkryła ona we mnie talent wokalny, który w trakcie trwania mojej edukacji wczesnoszkolnej sukcesywnie pielęgnowała, co zaowocowało potem nauką w szkole muzycznej. Osobami, które w klasach starszych dbały i nadal rozwijały moje zainteresowania artystyczne, były dwie panie Joanny, nauczycielki muzyki. One przygotowywały mnie do konkursów wokalnych, często kończących się sukcesami, i to chyba tak naprawdę dzięki nim odkryłem w sobie również talent pedagogiczny. Dziś bowiem sam jestem nauczycielem w szkole podstawowej, gdzie uczę muzyki oraz prowadzę klasę pierwszą, jak również zespół wokalny.

          Życzę więc Dyrekcji, Nauczycielom oraz wszystkim innym Pracownikom mojej dawnej szkoły, by nadal dbali o wszechstronny rozwój swoich podopiecznych, a samym Uczniom chęci do rozwijania posiadanych pasji.

          Pozdrawiam serdecznie

          Kamil Lis (absolwent), obecnie nauczyciel.

    • Kontakty

      • Zespół Szkół Nr 2 im. Jana Wyżykowskiego w Lubinie, III Liceum Ogólnokształcące
      • 722 200 513
      • ul.Szpakowa 1 59-300 Lubin Poland